11-01-2008
LUBLANA, 11 stycznia (UNHCR) – „Nie mam dokąd wrócić. Moje dzieci są uchodźcami rozproszonymi po całym świecie. Jedyne co mi pozostało to wyczekiwanie kolejnego dnia”, mówi Aisa, bośniacka staruszka, która piętnaście lat temu znalazła schronienie w Słowenii.
Kilkadziesięcioro starszych bośniackich uchodźców jest umieszczonych w ośrodku w miejscowości Maribor, który powstał by ułatwić integrację nowouznanych uchodźców przez okres roku.W tym czasie uchodźcy mają się uczyć słoweńskiego, zdobywać nowe umiejętności zawodowe, znaleźć pracę, mieszkanie oraz rozpocząć nowe życie. Żadna z tych rzeczy nie ma miejsca w przypadku Bośniaków w Maribor. Starsi uchodźcy bez rodzin stanowią najbardziej potrzebującą wsparcia grupę wśród uchodźców w Europie. Nawet przy zapewnionym koniecznym wsparciu ze strony władz, szanse na ich integrację są bardzo niewielkie.
Dago Hausmeister, kierownik ośrodka, wyjaśnia problem: „Ci ludzie są zupełnie sami. Ich najbliżsi albo zostali zabici podczas wojny albo rozproszyli się na wygnaniu. Są za starzy, by pracować albo nauczyć się słoweńskiego. Spędzają czas chodząc do lekarza, oglądając telewizję oraz pijąc kawę z sąsiadami”.
Jak pokazuje doświadczenie UNHCR takie osoby często tracą najwięcej w efekcie ucieczki przed prześladowaniem. Ludziom młodym i w średnim wieku zazwyczaj udaje się zbudować nowe życie w nowym kraju, ale osobom powyżej 60 roku życia – nie.
„Starsi ludzie potrzebują szczególnego wsparcia, żeby się zintegrować. Bez niego w większości przypadków zmagają się z nudą, osamotnieniem oraz depresją”, uważa Lloyd Dakin, Regionalny Przedstawiciel UNHCR na Europę Środkową.
Co do zasady starsi ludzie opuszczają swoje domy tylko w przypadku masowego exodusu, kiedy cała rodzina zmuszona jest uciekać. Wśród ubiegających się o status uchodźcy w krajach unijnych Europy Środkowej jest niewiele starych osób. Zazwyczaj przyjeżdżają one razem z dziećmi i wnukami. Statystki w Polsce pokazują, że tylko 0,7 proc. ubiegających się o status uchodźcy ma więcej niż 60 lat.
Opublikowana przez UNHCR w 2002 roku definicja integracji uchodźców określa trzy etapy integracji: proces prawny, proces ekonomiczny oraz społeczno-kulturowy.
Proces prawny w przypadku uchodźców z Maribor był najprostszy. W 2002 roku otrzymali oni prawo stałego pobytu w Słowenii.
Uzyskanie samodzielności finansowej w przypadku starszych uchodźców jest bardzo trudne. Nie są oni bowiem w stanie integrować się na rynku pracy, ani zapewnić sobie środków utrzymania, dlatego są zależni od rządowej pomocy. W Słowenii otrzymują takie same zasiłki jak obywatele tego kraju, a także darmowe posiłki oraz odzież.
Jednak ze społecznym i kulturowym etapem integracji starsi uchodźcy nie radzą sobie wcale. Są zbyt wiekowi lub zbyt ciężko doświadczeni przez los, by uczyć się języka czy na nowo budować więzi społeczne.
84-letni Osman podsumowuje sytuację starszych uchodźców w prawdziwie filozoficznym zdaniu: „Nigdy nie było nam lepiej od początku naszej tułaczki”. Osman otrzymuje wszelką pomoc jakiej potrzebuje, ale nikt nie jest w stanie zwrócić mu jego życia. Przyjemność sprawia mu pokazywanie starych zdjęć domu oraz krewnych, które udało mu się zabrać, gdy w 1992 roku uciekał z Bośni z żoną i wnuczką.
Żona Osmana zmarła cztery lata temu i został tylko z wnuczką Mersadą, która teraz ma 20 lat. Mersada jako osoba młoda nie ma problemów z integracją. Mówi doskonale po słoweńsku, studiuje turystykę i marzy o wyprowadzce z ośrodka dla uchodźców oraz prowadzeniu własnego hotelu w przyszłości.
Tymczasem, jej dziadek stara się wypełnić sobie czas wykonując drobne naprawy oraz czytając. „Całe życie lubiłem grać w szachy, ale teraz nie mam partnera do gry, a jestem zbyt słaby, żeby pójść do klubu szachowego w mieście”.
Atmosfera w ośrodku w Maribor jest dziwną mieszanką depresji i zadowolenia. „Jesteśmy wdzięczni za to co dostajemy i większość z nas jest wdzięczna za to, że jest tutaj bezpieczna”, mówi 71-letnia Harija popijając kawę w towarzystwie sąsiadki.
„Było tu więcej Bośniaków, ale młodsi się wyprowadzili, a kilkoro najstarszych zmarło”, wyjaśnia.
Starsi uchodźcy w szczęśliwych chwilach pokazują sobie listy i zdjęcia dzieci, które mieszkają w Danii, Kanadzie czy nawet Słowenii.
Potem rozmowa bardzo szybko schodzi na problemy ze zdrowiem – ulubiony temat mieszkańców ośrodka. Opowiadają sobie gdzie ich boli, zaleconym leczeniu, lekarzach, ale nigdy nie zapominają dodać jak dobrą mają opiekę.
Melita Sunjic, Budapeszt