02-01-2013
Warszawa, 2 stycznia 2013 (UNHCR) – Kierowanie osób ubiegających się o status uchodźcy do ośrodków zamkniętych jest kosztowne i w większości przypadków zupełnie niepotrzebne, bo tylko zwiększa traumę, której ci ludzie już doświadczyli. Z tego powodu UNHCR promuje stosowanie tak zwanych rozwiązań alternatywnych. – Jest poprawa, ale wciąż może być jeszcze lepiej – mówi Gottfried Koefner, Regionalny Przedstawiciel UNHCR na Europę Środkową.
Spodziewa się pan jakichś konkretów po konferencji UNHCR na temat stosowania alternatywnych rozwiązań do detencji?To spotkanie jest dla nas okazją do zapoznania rządów i organizacji pozarządowych z naszymi nowymi wytycznymi w tej sprawie. Detencja osób ubiegających się o status uchodźcy powinna być stosowana jedynie w ostateczności, tymczasem w Europie mamy z nią do czynienia coraz częściej. Mamy nadzieję, że uda nam się nakłonić władze do wdrożenia proponowanych przez nas rozwiązań. Niektóre kraje są na etapie zmieniania przepisów dotyczących uchodźców, a wkrótce wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej będą musiały zająć się unijnymi dyrektywami, które także dotyczą ograniczania detencji. To dobry moment na start naszej kampanii.Ma pan jakieś przesłanie do unijnych decydentów w tym kontekście?Tak. Muszą mieć świadomość, że wśród osób ubiegających się o ochronę jest wielu uchodźców, którzy w końcu – po przejściu długotrwałych procedur – zostaną za nich uznani. To jest bardzo wrażliwa grupa ludzi. Za ich przyjazdem do Europy często stoją prawdziwe dramaty. Są ofiarami łamania praw człowieka, mają za sobą ciężkie przeżycia. Tacy ludzie mogą trafiać za kraty tylko w wyjątkowych przypadkach. Niewola nie może być pierwszą rzeczą, która ich spotka po złożeniu wniosku o azyl. Prawo międzynarodowe wymaga, by od samego początku byli traktowani jak uchodźcy – z godnością i w przyjazny sposób. Ucieczka przed prześladowaniem to nie zbrodnia. Uchodźcy nie są zagrożeniem. Wręcz przeciwnie: oni od zagrożenia właśnie uciekają.Czy w kwestii stosowania detencji w Europie Środkowej jest coś, co wymaga od UNHCR natychmiastowych działań?Jeśli chodzi o rozwiązania stosowane w regionie, to jest różnie: od ograniczania swobody poruszania się po przetrzymywanie w warunkach więziennych z zastosowaniem restrykcyjnych środków bezpieczeństwa. Takie warunki radykalnie zwiększają nasz niepokój co do wpływu detencji na osoby, które trafiły za kraty tylko dlatego, że poprosiły o pomoc, czyli o azyl. Myślę, że władze w Europie Środkowej należy bardziej uwrażliwić na sytuację osób, które ubiegają się o status uchodźcy. Jeśli już muszą zastosować ograniczenie wolności, powinny zrobić wszystko, by trwała ona jak najkrócej. I nie stosować jej wobec rodzin z dziećmi.Jest pan Regionalnym Przedstawicielem od czterech lat. Czy widzi pan poprawę w podejściu krajów Europy Środkowej do problemu detencji?Z jednej strony mamy do czynienia z obejmującą całą UE tendencją do coraz częstszego korzystania z detencji – choćby wtedy, gdy w ramach tzw. procedury dublińskiej trzeba ustalić, które państwo jest odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku o nadanie statusu uchodźcy. To szczególnie smutne, bo w tym przypadku detencja jest stosowana tylko dla administracyjnej wygody: władze chcą mieć wnioskodawcę pod ręką, gdy będą ustalać, które państwo ma rozpatrzyć jego prośbę. Pozbawienie wolności może w takich sprawach ciągnąć się miesiącami. To niezbyt przyjazny sposób witania się z uchodźcami.Widzimy również, że w niektórych krajach detencja stosowana jest zbyt często oraz że brakuje instrumentów kontroli zarówno jej legalności, jak i warunków, w których przetrzymywane są osoby ubiegające się o status uchodźcy. Sądzimy, że powinniśmy zacząć głośniej o tym mówić. Wiele uchybień już wytknęliśmy w 2012 roku i – to jest dla nas dobra wiadomość – niektóre kraje zaczęły w odpowiedzi pracować nad zmianami swoich przepisów dotyczących detencji. Ta konferencja jest dowodem na ogromne zainteresowanie problemem właściwego stosowania detencji wobec osób ubiegających się o status uchodźcy. Myślę, że rządy zaczęły zdawać sobie sprawę, że opracowanie systemu prawnego, który zachowuje balans pomiędzy egzekwowaniem przepisów a przestrzeganiem praw człowieka, będzie również korzystne dla nich. Wiosną 2012 roku UNHCR opublikował raport, w którym ostro skrytykował władze Węgier za traktowanie osób ubiegających się o status uchodźcy niezgodnie z międzynarodowymi standardami.Nie tylko z międzynarodowymi, ale także z krajowymi. Węgrzy zaczęli stosować coraz częściej detencję i coraz częściej miała ona charakter arbitralny; uchodźcy zaczęli być traktowani jak nielegalni imigranci.Coś się zmieniło po raporcie?Tak, dość sporo. Postępy są znaczne i myślę, że to dopiero początek zmian na lepsze. Po tym jak swoje raporty opublikował nie tylko UNHCR, ale także inne organizacje społeczne, węgierski Rzecznik Praw Obywatelskich, Prokurator Generalny, a w końcu policja, władze zdały sobie sprawę, że zastrzeżenia wobec nich wcale nie są wydumane, lecz wymagają uwagi. Dziś z radością obserwujemy, że zarówno na szczeblu politycznym jak i legislacyjnym podejmowane są kluczowe decyzje, które mają poprawić sytuację. Skutki już widać. Najważniejszy jest taki, że dziś detencja wobec osób ubiegających się o status uchodźcy jest stosowana o wiele rzadziej.Uczestnicy konferencji otrzymali nowe wytyczne UNHCR dotyczące detencji. Mówiąc w skrócie, broszura wymienia przypadki, w których pozbawianie wolności osób ubiegających się o status uchodźcy jest niezgodna z prawem międzynarodowym. Zapytam inaczej: a kiedy jest zgodna?W bardzo nielicznych przypadkach. Jednym z nich jest konieczność ustalenia, kim jest wnioskodawca, jeśli nie ma on odpowiednich dokumentów. Ale i wtedy pozbawienie wolności powinno trwać jak najkrócej – dni, nie tygodnie.Drugim przypadkiem uzasadnionej detencji może być przekonanie, że osoba, która złożyła wniosek, może naruszyć procedurę azylową i wyjechać do innego kraju, zanim jej wniosek zostanie rozpatrzony. Ale takie przekonanie musi mieć charakter indywidualny. Nie może być elementem stosowania odpowiedzialności zbiorowej. Można również zastosować detencję, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo państwa albo społeczeństwa – gdy na przykład testy medyczne wykryją u kogoś poważną chorobę. Niektórzy twierdzą, że stworzenie idealnych warunków dla osób starających się o status uchodźcy może zachęcić do przyjazdu imigrantów ekonomicznych, którzy zostaliby w domu, gdyby nie to, że dowiedzieli się, że na przykład w Polsce każdy, kto poprosi o azyl, zostanie wpuszczony i będzie mógł swobodnie się poruszać. Co pan odpowiada tym, którzy mają takie poglądy?Nawet najbardziej sprzyjające okoliczności prawne nie stanowią wystarczającej zachęty do podjęcia decyzji o pozostawieniu własnego domu i rodziny. Uchodźcy przeważnie nie wybierają, uciekają tam, gdzie mogą. Sugerowanie, że można szukać azylu tylko z powodu godnych warunków jest nieuczciwe, bo podaje w wątpliwość prawdziwą przyczynę ucieczki, czyli konieczność znalezienia schronienia w obawie przed śmiercią czy prześladowaniem. A poza tym, dlaczego mamy żądać od uchodźców, by prosili o azyl tylko tam, gdzie warunki są złe lub gdzie ochrona prawna jest dla nich nieosiągalna? Państwa powinny być dumne, że oferują godne warunki tym, którzy ofiarami łamania praw człowieka.A jak Polska radzi sobie z detencją na tle innych krajów regionu?Myślę, że Polska ma zbalansowane i konsekwentne podejście do problemu. Od wielu lat władze starają się poprawić warunki detencji – i to im się udaje. Polska musi sobie radzić z większą liczbą osób ubiegających się o status uchodźcy, niż reszta krajów Europy Środkowej, a mimo to konsekwentnie realizuje procedury i – choć zmaga się z wysokim odsetkiem osób, które po złożeniu wniosku o azyl, wyjeżdżają dalej na zachód, nie stosuje detencji na masową skalę. Co prawda, wciąż możemy dyskutować o warunkach w ośrodkach zamkniętych i o tym, co można jeszcze poprawić, ale to akurat są szczegóły, o których po
lskie władze chętnie rozmawiają. Na dodatek Polska aktywnie rozważa szersze stosowanie alternatyw do detencji, więc ogólny obraz tego kraju jest pozytywny.W dyskusji o detencji dość rzadko wspomina się o tym, że jest ona znacznie droższa niż rozwiązania alternatywne. To prawda. Detencja jest najbardziej kosztownym sposobem przyjmowania osób ubiegających się o status uchodźcy. Kosztownym zresztą nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia, ale także społecznie. Jest stresująca nie tylko dla przetrzymywanych, ale także dla strażników, prowadzi do wielu skomplikowanych sytuacji. Najważniejszy jest jednak ludzki koszt. Raporty medyczne dowodzą, że im dłuższy pobyt w ośrodku zamkniętym, tym poważniejsze ubytki w psychice i zdrowiu powoduje. Nawet jeśli po wielu miesiącach pobytu za kratami uchodźca dostanie w końcu zgodę na pobyt stały, psychiczne skutki detencji mogą utrudnić mu integrację. Spójrzmy prawdzie w oczy: przecież ci ludzie przyjeżdżają do Europy już z bagażem traumy, a detencja tylko go powiększa. Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, stanie się jasne, że dla wszystkich najlepszą alternatywą do detencji jest wolność.
Rozmawiał Rafał Kostrzyński, Warszawa