07-06-2013
Warszawa, 7 czerwca 2013 (UNHCR) – Pięcioosobowa rodzina Murbajewów musi mieszkać na sześciu metrach kwadratowych. Ich pokój to umywalka, szafa i miejsce do spania, które wypełnia niemal całą przestrzeń. Nie przysługuje im już pomoc finansowa od państwa, a o pracę jest trudno – więc jedzą to, co podrzucą im sąsiedzi. Z najnowszego raportu UNHCR na temat bezdomności uchodźców w Polsce wynika, że z podobnymi problemami boryka się 40 procent uchodźców.Zelimchan Murbajew wraz z żoną i trojgiem dzieci mieszka w ośrodku dla cudzoziemców. Teoretycznie nie powinien, bo został objęty ochroną uzupełniającą, a każda taka osoba w ciągu dwóch miesięcy od wydania pozytywnej decyzji musi stanąć na własnych nogach: wyprowadzić się, znaleźć własne lokum, pracę i złożyć wniosek o udział w rocznym programie integracyjnym. Zelimchan na własnych nogach nie stanął. Chciał, ale mu się nie udało.- Spóźniłem się ze złożeniem wniosku, bo odwołałem się od decyzji. Uważałem, że należy mi się status uchodźcy, a nie ochrona uzupełniająca. Nie wiedziałem, że mam dwa miesiące. Nie znam polskich przepisów, nie wiedziałem, że przez spóźnienie stracę prawo do pomocy socjalnej – wyjaśnia Murbajew. Ani jemu, ani jego rodzinie nie przysługuje więc w tej chwili żadna pomoc. Ośrodek zapewnia mu jedynie dach nad głową. O jedzenie, ubrania, środki higieny, pieluchy i mleko (niedawno urodziło mu się trzecie dziecko) musi zadbać sam. Pomagają mu inni mieszkańcy ośrodka, którym także się nie przelewa. – Gdyby nie oni, nic byśmy nie jedli – mówi Murbajew. Murbajew ma 40 lat, jest zdrowy i mógłby pracować. Zdarza mu się znaleźć jakąś pracę dorywczą i coś zarobić. Czasem 50 złotych, czasem 60. A czasem nic. – Raz pracowałem miesiąc na budowie i nie dostałem wypłaty – wspomina i dodaje: – Moja żona do dziś chodzi ze szwami po porodzie, bo nie stać nas nawet na to, by pojechać do lekarza.Z najnowszych badań nad bezdomnością wśród uchodźców przeprowadzonych przez Instytut Spraw Publicznych na zlecenie UNHCR wynika, że spośród 4920 osób, które pod koniec 2011 miały kartę stałego pobytu, około 2000 kwalifikowało się jako bezdomni. W tej liczbie 5-10 procent osób w ogóle nie miało dachu nad głową, a reszta mieszkała u znajomych albo w schroniskach. Albo w ośrodkach.Piętro wyżej nad Murbajewami mieszkają Nuchajewowie: Asiat z mężem i dwoma nastoletnimi synami. W Polsce są od 2007 roku. Na decyzję o przyznaniu ochrony uzupełniającej czekali dwa lata. W odróżnieniu od Murbajewa nie spóźnili się z wnioskiem o udział w programie integracyjnym. Mimo to nadal nie są w stanie ułożyć sobie życia. Nuchajewowie nie są zupełnie bez grosza. Mąż Asiat czasem znajdzie jakąś robotę na czarno, starszy syn też dorabia, młodszy dostaje 750 złotych w ramach programu integracyjnego. – Chcieliśmy wynająć mieszkanie, ale nie ma jak – tłumaczy Asiat. – Nikt cudzoziemcowi nie wynajmie mieszkania bez kaucji. A skąd mamy na nią wziąć?Cudzoziemcowi, który po przyjeździe do Polski złoży wniosek o nadanie statusu uchodźcy, przysługuje prawo do pobytu w ośrodku. Przez pierwsze pół roku nie wolno mu jednak podejmować pracy. Potem teoretycznie wolno, ale dla kogoś, kto słabo mówi po polsku i mieszka w ośrodku, znalezienie jakiegokolwiek zajęcia jest często niemożliwe. W ciągu dwóch miesięcy po otrzymaniu pozytywnej decyzji cudzoziemiec, który mieszkał w ośrodku, musi go opuścić i złożyć wniosek do ośrodka pomocy społecznej o udział w tak zwanym Indywidualnym Programie Integracyjnym. Beneficjent programu otrzymuje od 531 do 1260 złotych na utrzymanie i pokrycie kosztów nauki języka polskiego oraz dostęp do bezpłatnej opieki medycznej i poradnictwa socjalnego. Program trwa rok i w założeniu ma wystarczyć do tego, by stanąć na własnych nogach. Te założenia jednak rzadko się sprawdzają. Z naszego raportu wynika, że zaledwie co piąty cudzoziemiec objęty ochroną międzynarodową ma w pełni zabezpieczony dach nad głową. Zdaniem osób, które na co dzień pracują z uchodźcami (pracownicy organizacji pozarządowych czy ośrodków pomocy społecznej) program integracyjny powinien trwać co najmniej trzy lata.- Nam program integracyjny nie pomógł – mówi Rusłan Nuchajew, mąż Asiat. – Polskiego dobrze się nie nauczysz, a z pracą i mieszkaniem to jest błędne koło. Żeby dostać legalne zatrudnienie, muszę być zameldowany. A gdzie ja się zamelduję bez pracy? Przyjechaliśmy z Czeczenii, żeby przynajmniej dzieci miały normalnie. A tu, o, widać przecież, jak jest…Rafał Kostrzyński, Warszawa