Mieszkająca w Warszawie rodzina Tadżyków jest wdzięczna za mieszkanie, na którego wynajem na wolnym rynku nie mogłaby sobie pozwolić.
Photo: UNHCR / Rafał Kostrzyński
Said i Szakhodat z zadowoleniem obserwują, jak ich czworo dzieci dorasta w godnych warunkach i cieszy się stabilnością i spokojem, które pozwalają się skupić na nauce. – Dzieci mogą się uczyć, a to najważniejsze – mówi Said, który w Tadżykistanie był nauczycielem.
Jednak gdyby nie wyjątkowa polska organizacja pozarządowa, która pomaga uchodźcom znaleźć dom na konkurencyjnym rynku mieszkaniowym, Said i jego żona nie mogliby nawet marzyć o dwupokojowym mieszkaniu w spokojnej, podmiejskiej dzielnicy Warszawy.
Uzyskanie statusu uchodźcy to dla osób starających się o azyl zaledwie pierwszy krok. – Okazuje się, że wielu uchodźców jest narażonych następnie na ryzyko ubóstwa i bezdomności – stwierdza Piotr Bystrianin, dyrektor Fundacji Ocalenie, która zajmuje się między innymi kontaktowaniem uchodźców poszukujących niedrogiego mieszkania z właścicielami nieruchomości, którzy mogą im je zaoferować.
Program „Witaj w domu” Fundacji Ocalenie funkcjonuje od 2017 r. To inicjatywa, jakiej dotąd w Polsce nie było. Idea jest prosta:
Ten program to marzenie. Szkoda, że go nie było, kiedy tu przyjechałam
Właściciele nieruchomości gotowi pomagać innym decydują się na wynajem mieszkań po stawce niższej niż rynkowa, a czasem nawet na ich udostępnienie jedynie za zwrot kosztów utrzymania. Fundacja Ocalenie dba o to, by beneficjenci programu spełniali pewne warunki, takie jak terminowe płatności, uczęszczanie na kurs języka polskiego i poszukiwanie pracy.
Umowy są zawierane na czas określony – zwykle na dwa lub trzy lata. Już osiem rodzin znalazło w ten sposób mieszkanie, właściciele zaoferowali dwa kolejne lokale, a 12 rodzin czeka na nowy dom.
– Ten program to marzenie. Szkoda, że go nie było, kiedy tu przyjechałam – mówi Leila, uchodźczyni z Czeczenii, która mieszka w Polsce od 13 lat. Pomaga teraz innym uchodźcom zadomowić się w kraju nad Wisłą.
Leila dobrze mówi po polsku i często prowadzi rozmowy telefoniczne w imieniu uchodźców starających się wynająć mieszkanie. – Kiedy informuję, że zainteresowany to obcokrajowiec, potencjalni wynajmujący odpowiadają, że szukają jedynie Polaków. Przyznają to wprost. Dość często słyszę taką odpowiedź.
Z doświadczenia Leili wynika, że choć dyskryminacja na tle rasowym jest w Polsce niezgodna z prawem, w codziennym życiu czasami przejawiają się ksenofobiczne postawy.
Jeden z właścicieli mieszkań biorących udział w programie zgadza się z tą opinią. – Tak, uważam, że w Polsce mamy do czynienia z pewnym stopniem ksenofobii, ale proszę mi pokazać kraj, w którym jej nie ma – stwierdza Grzegorz, który wraz z żoną Dagmarą wynajmuje mieszkanie uchodźcom.
Grzegorz jest historykiem, a Dagmara – architektem. Zdecydowali się na najbardziej hojną formę pomocy lokatorom i wymagają jedynie niewielkiej opłaty na pokrycie kosztów utrzymania mieszkania znajdującego się w ekskluzywnej dzielnicy Warszawy – na Mokotowie.
– Odziedziczyliśmy mieszkanie po babci – mówi Dagmara. – Mamy małe dzieci i nie musimy jeszcze płacić za ich naukę. Dlatego uważamy, że możemy sobie na to pozwolić (zrezygnować z zysków z wynajmu mieszkania). Wierzymy, że trzeba pomagać uchodźcom.
Czuliśmy się szczęśliwi i wdzięczni Bogu i Polakom za to, że dali nam szansę na prawdziwy dom
Piotr Bystrianin z Fundacji Ocalenie wyjątkowo ceni takich właścicieli, którzy przeczą stereotypowemu wizerunkowi ksenofobicznego Polaka. – To pokazuje, że Polacy chcą pomagać uchodźcom – przyznaje.
Lokatorzy Grzegorza i Dagmary pochodzą z Czeczenii. Para nie ma z nimi zbyt dużego kontaktu, bo za kwestie administracyjne odpowiada Fundacja. – Podoba nam się to podejście – mówi Grzegorz. – Szanujemy prywatność naszych lokatorów.
Inny wynajmujący pomaga Saidowi i Szakhodat z Tadżykistanu. Spotkali się tylko raz przy podpisaniu umowy. Właściciel pozwala im w spokoju odbudowywać życie, które rozpadło się na kawałki, kiedy Said został zmuszony do ucieczki z Duszanbe ze względów politycznych.
Said opowiada, że podczas poszukiwania mieszkania w Polsce ani razu nie doświadczył ksenofobii, ale napotkał za to inny problem. – Właściciele pytali, ile mam dzieci. Kiedy mówiłem, że czworo, radzili mi szukać większego lokalu.
Said jest bezrobotny i otrzymuje tylko niewielki zasiłek, więc duże mieszkanie przekraczało jego możliwości finansowe.
Na szczęście poznał innych uchodźców, którzy powiedzieli mu o Fundacji Ocalenie. – Przyjęli nas, a warunki nie są trudne do spełnienia – mówi. Said chce się nauczyć języka polskiego i znaleźć pracę. Ma 53 lata i niewiele złudzeń co do tego, czym mógłby się zajmować; w grę wchodzi praca jako kierowca albo stróż.
Kiedy rodzina wprowadziła się do mieszkania, otrzymała pomoc z wielu źródeł. Ktoś podarował im meble, a ktoś inny nawet odstąpił dywan w perskim stylu, który dodaje wnętrzom przytulności.
Dzieci Saida (w wieku od 3 do 13 lat) mieszkają w dwóch pokojach. Każde zajmuje się sobą – odrabiają lekcje na laptopie lub oglądają bajki na dużym ekranie telewizora.
Rodzina wprowadziła się do mieszkania 10 miesięcy temu i od tamtego czasu uroczyście świętowała ramadan, wyprawiła urodziny, a nawet zorganizowała skromną parapetówkę. – Czuliśmy się szczęśliwi i wdzięczni Bogu i Polakom za to, że dali nam szansę na prawdziwy dom – stwierdza Said.