W ciągu sześciu lat Zuhra nauczyła się mówić po polsku tak dobrze, że wzięła udział w miejskim konkursie recytatorskim, na którym zaprezentowała klasyczny polski utwór.
Lekcja języka polskiego. Pod okiem swojej wychowawczyni Zuhra i jej przyjaciele z klasy grają w scrabble. UNHCR/R.Kostrzyński
Gdy w wieku siedmiu lat Zuhra przyjechała do Warszawy, wcale nie było jej łatwo. Mówiła tylko w swoim ojczystym języku – po czeczeńsku – przez co na pierwszych lekcjach w szkole podstawowej siedziała w milczeniu, starając się zrozumieć, co nauczycielka mówi do dzieci po polsku. – Byłam zagubiona i oszołomiona – przyznaje.
Dziś Zuhra ma 13 lat i właśnie została laureatką miejskiego konkursu recytatorskiego, na którym zaprezentowała klasyczny polski utwór poetycki. To osiągnięcie pokazuje, jak doskonale uchodźcy – a szczególnie dzieci, których umysły wciąż są elastyczne – potrafią się zintegrować z nowym społeczeństwem, jeżeli udzieli się im odpowiedniego wsparcia.
– Przyglądam się jej rozwojowi z uwagą – mówi Jolanta Jedlińska, która uczy Zuhrę w szóstej klasie.
– Jestem z niej bardzo dumna. Zuhra jest aktywna i bierze udział we wszystkich zajęciach. Mówi już zupełnie biegle po polsku.
Nauczyciele ze szkoły podstawowej nr 58 na warszawskim Targówku – jednej z robotniczych dzielnic miasta – poświęcają dużo uwagi, aby pomagać dzieciom uchodźców oraz innym obcokrajowcom, którzy stanowią prawie połowę uczniów w placówce.
Ale Zuhra zawdzięcza sukces także swojemu otwartemu usposobieniu. Od innych dzieci pochodzących z byłego Związku Radzieckiego nauczyła się rosyjskiego, którego w Groznym nie znała. Zaprzyjaźniła się również z polskimi dziećmi. Jej najlepsi przyjaciele to pochodząca z Ukrainy Anna i Karol, który jest Polakiem.
W wolnym czasie Zuhra, która ma dwie siostry i brata, uwielbia śpiewać i tańczyć, co stanowi ważną część czeczeńskiej kultury. – Kiedy była mała, miała niezwykły talent do czytania – wspomina mama Zuhry, Aisza. – Zawsze czytała w sposób bardzo ekspresywny.
Jak to się stało, że Zuhra wzięła udział w warszawskim konkursie recytatorskim „Syrenka”, w którym zmierzyła się z najlepszymi polskimi uczniami deklamującymi poezję w swoim języku ojczystym?
To klub młodzieżowy, do którego dziewczynka uczęszcza – a nie szkoła – zgłosił ją na początku roku do uczestnictwa w konkursie. Jej zadaniem było wyrecytowanie z pamięci wiersza z gruntu polskiego – Gawędy o miłości ziemi ojczystej noblistki Wisławy Szymborskiej:
Bez tej miłości można żyć,
mieć serce puste jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić…
– Na początku nie byłam pewna, czy sobie poradzę – wyznaje Zuhra. – Ale przygotowywała mnie jedna z opiekunek z klubu, a mama cały czas mnie wspierała.
Nadszedł wreszcie wielki dzień. Konkurs odbywał się w teatrze. Zuhra przybyła na miejsce ubrana w skromną czarną spódnicę i białą bluzkę. Kiedy stanęła na scenie przed jury i publicznością, niecierpliwie czekającymi na występ, drżała z niepokoju.
– Wtedy coś się stało – mówi. – Nie widziałam już wpatrzonych we mnie twarzy, ale zaczęłam czuć smutek, którym przepełniony jest wiersz.
Zaczęła recytować kolejne wersety mówiące o tym, jak Polak jest nikim bez swojej ojczyzny, o tym, że jest „jak drzewo z nagła powalone, które za płytko wrosło w ziemię, któremu wyrwał wiatr korzenie i jeszcze żyje cząstkę czasu, ale już traci swe zielenie i już nie szumi w chórze lasu…”.
Gdy skończyła, na sali zaległa cisza. Jedna z jurorek, aktorka Emilia Krakowska, miała w oczach łzy. Potem rozległy się gromkie brawa. Jeden z obserwujących konkurs Polaków powiedział, że młoda Czeczenka wyrecytowała wiersz bez cienia obcego akcentu.
Zuhra zajęła pierwsze miejsce w warszawskiej dzielnicy Praga-Północ. Otrzymała dyplom i książkę. Niestety jej mama nie mogła przeżywać sukcesu wraz z córką, ponieważ była wtedy w pracy, w salonie kosmetycznym. – Byłam zachwycona i bardzo z niej dumna – powiedziała potem.
Zuhra nie mogła uwierzyć w swój sukces. – Naprawdę się tego nie spodziewałam – stwierdza. – Ale bardzo się ucieszyłam.
Zuhra myśli w przyszłości o karierze wokalistki lub aktorki.
– Chciałabym też pomagać innym – wyznaje. – Może w Afryce.
– Jak Angelina Jolie?
Wygląda na to, że Zuhra nie słyszała nigdy o hollywoodzkiej aktorce i specjalnej wysłanniczce UNHCR.
– Mogę już iść? Mama na mnie czeka – mówi Zuhra, która – choć jest jeszcze dzieckiem – ma głowę pełną marzeń i wielki potencjał.