Wspierani przez swój biznes nieruchomości, Grochowscy zaoferowali mieszkania tysiącom uciekającym przed wojną na Ukrainie, ale ich praca na rzecz wzmocnienia pozycji innych sięga znacznie głębiej.
Lena Grochowska i Władysław Grochowski, którzy zdobyli tegoroczną Nagrodę Nansena w kategorii "Europa" na wspólnym zdjęciu z osobami, którym pomagają: (od lewej) Oksaną (36), jej mężem Valeriiem (38) i Liudmylą (38) © UNHCR/Tarik Argaz
Jego filozofia biznesowa również wymyka się konwencjom. U schyłku komunizmu w Polsce, jako absolwent szkoły filmowej, rozpoczął udaną działalność rolniczą w czasie, gdy inni przedsiębiorcy przenosili się do bardziej nowoczesnych branż. Następnie na początku lat 90. uruchomił swoją firmę, Grupę Arche, odrestaurowując zaniedbane historyczne budynki, które stały się klejnotami w odnoszącej sukcesy sieci hoteli.
„W biznesie pieniądze są dla mnie całkowicie drugorzędnym elementem. Nigdy nie czytałem żadnego biznesplanu” – powiedział Władysław, a jego oczy błyszczały nad śnieżnobiałymi wąsami – znanym elementem billboardów reklamowych w jego rodzinnych Siedlcach. „Zarabianie pieniędzy nigdy mnie nie interesowało. Zawsze chciałem być przydatny, gdzieś się angażować. Działam na emocjach”.
Nic więc dziwnego, że kiedy w 2014 r. wraz z żoną Leną, artystką, założył Fundację Leny Grochowskiej, która miała prowadzić ich działalność humanitarną, ewoluowała ona w coś niezwykłego.
Fundacja zaczęła pomagać repatriowanym potomkom Polaków zesłanych do Azji Środkowej w czasach komunizmu, a następnie rozszerzyła swoją działalność, w tym o pomoc osobom niepełnosprawnym, bezdomnym i byłym więźniom. Kluczowym obszarem wsparcia było zapewnienie zakwaterowania w budynkach należących do Grupy Arche, siódmego co do wielkości operatora hotelowego w Polsce i jednego z największych deweloperów nieruchomości.
Po pełnej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. ponad 1,5 miliona uchodźców znalazło bezpieczeństwo w Polsce. W ciągu następnego roku fundacja zapewniła uchodźcom ponad 500 000 bezpłatnych noclegów, a w samym 2022 roku zainwestowała 4,5 miliona dolarów w długoterminowe mieszkania dla ukraińskich rodzin, w tym otwierając ośrodki noclegowe w sześciu różnych polskich miastach.
„Naprawdę trudno sobie wyobrazić, jak czują się ludzie, którzy muszą uciekać ze swoich domów” – powiedziała Lena. „To niesamowita tragedia. Pomagamy, jak tylko możemy”. Oboje zrozumieli jednak, że choć niezbędne jest zaspokojenie podstawowych potrzeb uchodźców, takich jak żywność i schronienie, samo to nie wystarczy.
„Każdy musi zostać przyjęty z godnością” – wyjaśnia Władysław. „Godność kształtuje się poprzez pracę. Dlatego w naszych domach dla uchodźców nie zostawiamy ludzi samym sobie i nie dajemy im gotowej [pomocy]. Ludzie są aktywni i szukają pracy. Bycie niezależnym jest siłą”.
Zainspirowana artystycznymi pasjami Leny, fundacja założyła profesjonalne warsztaty zatrudniające dziesiątki uchodźców, którzy ramię w ramię z Polakami pracują przy produkcji ozdobnej ceramiki, dzieł sztuki i innych wyrobów rzemiosła artystycznego, które są sprzedawane online i w hotelach Arche. Otwarto również sieć kawiarni w Siedlcach i innych polskich miastach, w których pracują osoby z niepełnosprawnościami, sprzedające tradycyjne pieczywo i ciasta wypiekane w piekarni fundacji. W każdej z placówek widoczne jest poczucie pracy zespołowej i wspólnoty.
„Działania fundacji skupiają się wokół szeroko pojętej sztuki, kultury i tradycji” – mówi Lena. „Sztuka i biznes przeplatają się i jest to bardzo interesujące. Myślę, że sztuka wiele daje. Zmienia świat, zmienia ludzi”.
W uznaniu za wsparcie dla uchodźców i innych osób w Polsce, Lena Grochowska i Władysław Grochowski zostali regionalnymi zwycięzcami przyznawanej przez UNHCR Nagrody Nansena w kategorii „Europa”.
„Ta nagroda jest dla wszystkich w fundacji” – powiedziała Lena. „Bez ludzi… nie moglibyśmy nic osiągnąć. Ale pracując razem jako grupa, możemy naprawdę wiele zdziałać. O to właśnie chodzi”.
38-letnia Ludmiła jest jedną z osób, które poradziły sobie dzięki wsparciu Grochowskich i ich fundacji. Przyjechała do Siedlec w marcu 2022 r. wraz z dwójką dzieci, po tym jak uciekła z domu pod Kijowem, gdzie przez trzy tygodnie chroniła się w piwnicy pod ich budynkiem mieszkalnym.
„Rodzina zatrzymała się u przyjaciół, zanim wynajęła wspólne mieszkanie, ale Ludmiła – z zawodu fryzjerka – była w stanie znaleźć tylko dorywcze prace, takie jak sprzątanie i zbieranie grzybów, jednocześnie ucząc się polskiego. Gdy zaczęły się jej kończyć pieniądze i możliwości, właśnie wtedy znajoma powiedziała jej o fundacji, która szukała recepcjonistki do pracy w schronisku dla uchodźców otwieranym w mieście.
Dostała nie tylko pracę, ale także dla siebie i swoich dzieci własne małe mieszkanie w nowym hostelu. „Dopiero kiedy zaczęliśmy mieszkać sami w naszym przytulnym, spokojnym miejscu, zaczęliśmy czuć, że jesteśmy bezpieczni” – mówi Ludmiła. „Jeśli nie ma się pracy, nigdy nie można być pewną jutra”.
Dzięki stabilności, jaką zyskała mieszkając i pracując w hostelu, Ludmiła poczuła się gotowa do podjęcia ryzyka, gdy jej ukraińska przyjaciółka, Oksana, wyprowadziła się i zaproponowała jej kupno salonu fryzjerskiego w centrum Siedlec. Zmieniła nazwę firmy na „Oxygen” (czyli „Tlen”) – w nawiązaniu do imienia przyjaciółki i pomocy, jaką otrzymała od fundacji.
„To naprawdę wielka rzecz dla Ukraińców” – wyjaśniła. „Fundacja dała nam tę możliwość – jak powiew powietrza – aby funkcjonować i jakoś stanąć na nogi w obcym kraju”.
Swoim przykładem Grochowscy zainspirowali inne firmy do pójścia w ich ślady. Inny siedlecki deweloper, Konstanty Struś, zna ich od początku lat 80. i jest mężem siostry Władysława. Po wybuchu wojny w Ukrainie zaproponował Grochowskim należący do niego hotel robotniczy, który miał zostać zburzony, aby zrobić miejsce pod nową inwestycję, żeby zamieszkali w nim uchodźcy z Ukrainy.
„Praca Władysława i Leny jest nieoceniona, są wzorem do naśladowania dla innych firm w Polsce” – powiedział Struś. „Władysław jest bardzo skromną osobą… która inspiruje innych do działania bez zmuszania czy proszenia. Lena wnosi swoje ciepło do fundacji i opiekuje się wszystkimi, którzy z nią pracują”.
Grochowscy wciąż szukają nowych sposobów na wspieranie ludzi, którym pomaga ich fundacja. Na jednym z pól otaczających ich dom na wsi, 30 minut od Siedlec, budują duży okrągły drewniany budynek w sercu nowego ekologicznego gospodarstwa, które zapewni wsparcie i pracę osobom z niepełnosprawnościami.
Władysław dzieli się swoim przekonaniem, że pomoc uchodźcom nie powinna być postrzegana jako działanie charytatywne, ale jako coś, co przynosi korzyści społecznościom.
„Myślę, że problem uchodźców będzie narastał, a my nie możemy się zamykać i stawiać kolejnych murów” – powiedział. „Mogą wiele wnieść, a wykluczając takich ludzi niestety wiele tracimy”.
„To dobrzy ludzie, którzy po prostu znaleźli się w trudnej sytuacji, czy to z powodu wojen, czy zmian klimatycznych… Im więcej z nas wykaże się solidarnością, tym piękniejszy świat i przyszłość możemy zbudować”.