Dmytro i Svitlana mieszkali w Krakowie, kiedy do miasta zaczęli przyjeżdżać uchodźcy uciekający przed wojną w Ukrainie. Jako pracownicy terenowi są nie tylko „oczami i uszami” UNHCR, ale także zapewniają uchodźcom wsparcie i przekazują ważne informacje.
Pracownicy terenowi UNHCR Svitlana Lokian (z lewej) i Dmytro Popsui rozmawiają z uchodźcami z Ukrainy w siedzibie Słowiańskiej Misji w Krakowie. © UNHCR/Anna Liminowicz
Tej zimy na zaśnieżonym chodniku przed siedzibą Misji Słowiańskiej w Krakowie uchodźcy z Ukrainy ustawili się w kolejce po pomoc humanitarną. Wśród nich można było zobaczyć dwie osoby w jasnoniebieskich kamizelkach. Przedstawiali się i zadawali pytania, zapisując odpowiedzi na tabletach pokrytych błyszczącymi kropelkami topniejącego śniegu.
Podobnie jak uchodźcy, którym pomagają, Dmytro i Svitlana pochodzą z Ukrainy. W Polsce pracują dla UNHCR, Agencji ONZ ds. Uchodźców, zbierając informacje, które pomagają kierować pracą agencji i doradzają uchodźcom, jak uzyskać dostęp do niezbędnych usług, takich jak opieka zdrowotna, wsparcie prawne i pomoc pieniężna.
Zarówno oni, jak i inni pracownicy terenowi UNHCR pokazują ludzki element stojący za działaniami organizacji w odpowiedzi na napływ milionów uchodźców z Ukrainy do innych części Europy od początku inwazji na pełną skalę w lutym 2022 r. Od początku kryzysu Polska jest wśród głównych krajów przyjmujących uchodźców z Ukrainy, a większość przeniosła się do dużych miast, takich jak Kraków.
Oprócz zbierania i dostarczania informacji napotkanym uchodźcom, Svitlana i Dmytro są zawsze gotowi zaoferować pocieszenie i życzliwą uwagę. Ich współczucie rodzi się ze wspólnego zdumienia tym, co dzieje się w ich ojczystej Ukrainie.
„Kiedy wybuchła wojna, byliśmy w szoku” — mówi 34-letni Dmytro. „Przez tydzień przynajmniej nikt nie mógł w to uwierzyć i wszyscy próbowali to jakoś zracjonalizować”.
Dmytro jest absolwentem historii, który pracował jako kierownik sprzedaży na Ukrainie, zanim na miesiąc przed wybuchem wojny przeniósł się do Polski, by założyć własny biznes. Jego żona Oleksandra (37 l.), córka Yeva (10 l.) i teściowa Irina pozostały w Kijowie i miały dołączyć do niego w maju ubiegłego roku, kiedy Yeva skończyła trzecią klasę. Gdy jednak na miasto zaczęły spadać bomby, natychmiast uciekli do Polski.
Doświadczenia jego własnej rodziny pomogły Dmytro skierować swoją karierę w innym kierunku i dały mu wgląd w traumę, z jaką borykają się ci, którym teraz pomaga w UNHCR. „Ludzie, których spotykam, często płaczą. Trudno im wrócić wspomnieniami do przeszłości, do chwil, kiedy stracili najbliższych, dom, dobytek” – mówi.
Praca daje Dmytro poczucie sensu, ale przyznaje, że obciążenie psychiczne czasami zbiera swoje żniwo. „Lubię pomagać ludziom. Wkładam w tę pracę całe serce i jestem otwarty na tych, którzy potrzebują pomocy” – mówi. „Ale to jest trudne. Czasami wracam do domu i nie chce mi się rozmawiać. Dlatego staram się robić coś po pracy. Idź na spacer, spędzać czas z córką, z żoną”.
„Ta praca wymaga niemal nadludzkiej siły” – zgadza się Svitlana.
38-latka przyjechała do Krakowa osiem lat temu z mężem Aramem (35 l.), który pracuje w branży IT. Mają teraz czteroletnią córeczkę Emmę.
Na początku wojny Svitlana robiła, co mogła, by organizować datki i pomoc dla uchodźców przybywających do Krakowa. Usłyszała, że organizacja poszukuje osób mówiących po ukraińsku do pomocy w reagowaniu i zaczęła pracować dla UNHCR jako pracownik terenowy.
„Spotykam się z uchodźcami w centrach pomocy humanitarnej i schroniskach zbiorowych, udzielam UNHCR informacji o najpilniejszych potrzebach uchodźców” – mówi Svitlana poproszona o wyjaśnienie, na czym polega jej praca. „Inną kluczową funkcją tych spotkań jest koordynacja i rozpowszechnianie wśród uchodźców informacji o tym, jak mogą samodzielnie rozwiązywać swoje problemy. Wspieram też uchodźców, słuchając i okazując współczucie, co też jest ważne”.
Wśród osób, którym pomogła, są 50-letnia Tatiana i jej 12-letnia córka Masza z Dniepru w centralnej Ukrainie, miasta, które było mocno ostrzeliwane w pierwszych tygodniach wojny. Dla Maszy, która ma epilepsję i zespół Downa, doświadczenie to było szczególnie trudne.
Matka i córka przebywają obecnie w schronisku zbiorowym w Krakowie. Masza czyta książki dla dzieci po polsku, próbując nauczyć się języka, a Tatiana wie, że będzie musiała podjąć podobny wysiłek. „Ja też muszę znać polski. Co jeśli nie wrócę do domu? Takie jest życie, [ale] powinnam nauczyć się polskiego”.
Svitlana opisała praktyczny stoicyzm Tatiany jako typowy dla wielu uchodźców, których spotkała.
„Wielu ludzi dopiero zaczyna zdawać sobie sprawę, że ich życie zmieniło się na zawsze i być może to jest teraz ich dom” – mówi. „Wielu ludzi tutaj nie ma domów, do których mogliby wrócić. Niektóre miasta już nie istnieją – nic nie zostało”.
Svitlana, Dmytro i inni pracownicy terenowi UNHCR pracujący w Polsce przeprowadzili dotychczas ponad 50 000 wywiadów z uchodźcami w kraju. Spostrzeżenia, którymi się dzielą, dostarczają UNHCR dokładnego obrazu aktualnej sytuacji i potrzeb uchodźców z Ukrainy, czego efektem są praktyczne narzędzia, takie jak raport Refugee Accommodation Sites Mapping and Monitoring.
„Pracownicy terenowi są naszymi oczami i uszami, docierając do społeczności” – powiedziała Christine Goyer, zastępczyni Przedstawiciela UNHCR w Polsce. „Ich praca ma ogromne znaczenie. Pozwala organizacjom humanitarnym zrozumieć potrzeby uchodźców i związane z nimi zagrożenia. Pomaga im skutecznie reagować na wiele sposobów – na przykład poprzez zapobieganie, rzecznictwo lub udzielanie pomocy. Dzielimy się również wynikami z władzami, aby pomóc im dostosować ich politykę”.
Chociaż Dmytro udało się bezpiecznie sprowadzić swoją rodzinę do Polski i znalazł satysfakcjonującą pracę, która zmienia życie ludzi na lepsze, jego główną nadzieją na przyszłość jest to, że praca, którą wykonuje teraz, nie będzie już potrzebna.
„Moim największym marzeniem, jak marzeniem każdego innego Ukraińca w Polsce, jest to, żeby wojna się skończyła, najlepiej dzisiaj. Ludzie nie cierpią, a przede wszystkim dzieci nie cierpią, więc wszyscy mogą wrócić do zwyczajnego trybu życia. Także ja”.
English version here.