Na Nowy Rok życzą sobie powrotu do domu i mają nadzieję, że wojna niebawem się skończy. Uchodźcy z Ukrainy spędzają swoje pierwsze święta poza domem.
Na parapecie nad łóżkiem Kateryny stoi mała choinka. Skromna namiastka domu, który zostawiła z mężem i trójką dzieci na Ukrainie. „Wojna, nie wojna, dzieci muszą mieć święta” – mówi Kateryna. Zadbała nawet o to, by pod miniaturową choinką były prezenty dla dzieci.
Ale otoczenie nie do końca pasuje do klasycznego opisu domu.
Kateryna siedzi na polówce w dużej sali, w której mieszka wraz z kilkudziesięcioma innymi uchodźcami. Arsen siada jej na kolanach i płacze, by zwrócić na siebie jej uwagę. Arina leży na sąsiedniej polówce i czyta książkę. Valentin bawi się z innymi dziećmi na korytarzu. Mąż Kateryny jest w pracy.
Wszyscy mieszkają w budynku, który kiedyś był biurem, ale został przekształcony w schronisko dla najbardziej narażonych uchodźców. Prowadzony przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie zapewnia gościom niezbędne wyposażenie: 410 łóżek, pościel, odzież, wyżywienie i gorącą wodę. Jest czysto i ciepło, ale na otwartej przestrzeni pełnej łóżek polowych i walizek nie ma miejsca na jakąkolwiek prywatność, na spokój, którego tak bardzo potrzebują ludzie, którzy musieli uciekać by ratować swoje życie.
Kiedy Kateryna 24 lutego po raz pierwszy usłyszała w wiadomościach o wojnie, postanowiła to przeczekać. Jeszcze bardziej niż wojny bała się wyjechać z trójką dzieci do kraju, o którym nic nie wiedziała. „W tamtym czasie myślałam, że jestem twarda i dam sobie radę” – powiedziała. „Ale kiedy usłyszałam świst nadlatujących rakiet, zrozumiałam, jak bardzo się myliłam”.
Był początek marca w mieście Krzywy Róg. Kateryna była wtedy na spacerze z dziećmi. Gdy zobaczyła wybuchy, nagle wyjazd z Ukrainy stał się jedyną opcją.
„Wyjechaliśmy – ja, mój mąż i cała trójka naszych dzieci (dwuletni Arsen, siedmioletnia Arina i 11-letni Valentin) tego samego dnia. Zabraliśmy ze sobą tylko jedną walizkę.”
Zgodnie z prawem mężczyźni w wieku poborowym nie mogą opuszczać terytorium Ukrainy. Od tej reguły są jednak wyjątki: mężowi Kateryny pozwolono wyjechać jako ojcu trójki dzieci.
Z raportu opublikowanego w grudniu przez UNHCR i REACH wynika, że większość uchodźców spędza te Święta Bożego Narodzenia w Polsce po ponad półrocznej rozłące z krajem, ponieważ większość przybyła w marcu i kwietniu. Większość pochodzi z południa i wschodu Ukrainy, wielu z obszarów silnie dotkniętych wojną. Pod koniec 2022 roku do Polski nadal przyjeżdżają nowi uchodźcy.
Rodzina Kateryny przyjechała w marcu, ale jak sama mówi, jest im lepiej niż wielu innym uchodźcom, którym często brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy. 69 procent ankietowanych uchodźców wymieniło gotówkę jako najpilniejszą potrzebę, a dla 40 procent najpilniejszą potrzebą była żywność. Rodzina Kateryny ma jednak inne priorytety. Jej mąż znalazł pracę i to przyniosło zmianę, wyjaśnia.
„Stać nas na jedzenie i ubrania, więc nawet nie korzystamy z pomocy humanitarnej, bo wierzymy, że będzie to bardziej przydatne dla innych”, mówi Kateryna. Teraz priorytetem rodziny jest opuszczenie ośrodka noclegowego, ale to trudne przy niewielkiej pensji: „Potrzebujemy mieszkania, bo warunki tu nie są odpowiednie dla rodziny z małymi dziećmi”.
W przeciwieństwie do rodziny Kateryny, Valentina nie mogłaby przeżyć bez pomocy humanitarnej. Valentina ma 83 lata i tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędza w tym samym schronisku, co Kateryna. Do Polski przyjechała 29 marca. Mieszkała w Kramatorsku, mieście w obwodzie donieckim, które od pierwszych dni wojny było mocno ostrzeliwane. Uciekła z 48-letnią córką Oksaną i 12-letnią wnuczką Żanną. „Kilka dni po naszym wyjeździe rakieta spadła na dworzec kolejowy w Kramatorsku, zabijając 60 osób” – powiedziała Valentina. „Bardzo się bałam, że wśród ofiar mogą być moi bliscy”.
Ze względu na swoją szczególnie trudną sytuację rodzina Valentiny znalazła się wśród blisko 300 000 uchodźców w Polsce, którzy otrzymali pomoc pieniężną od UNHCR, Agencji ONZ ds. Uchodźców, w pierwszej fazie kryzysu uchodźczego, kiedy wielu uchodźców nie miało jeszcze dostępu do pomocy państwa. Później mogła też liczyć na wsparcie finansowe polskiego rządu. Valentina ze względu na swój wiek nie może pracować ani opiekować się wnuczką, więc ten obowiązek spada na Oksanę. Gdyby nie schronisko i dostępna tam pomoc, życie całej rodziny stałoby się nie do zniesienia.
„Jestem bardzo wdzięczna za to, co dostaję od Polaków, organizacji humanitarnych i wolontariuszy” – mówi Valentina. „Mam wszystko, czego potrzebuję. Jest mi ciepło, mam gdzie spać, co jeść. Wszyscy wokół są mili i pomocni”.
Pierwsze Święta Bożego Narodzenia Valentiny na wygnaniu są pełne nadziei i niepokoju. Nadziei – bo wierzy, że kiedyś w Kramatorsku znów będzie spokój i będzie mogła wrócić do domu. Niepokoju – bo martwi się o swoich bliskich. „Modlę się, aby mój wnuk, który tam został, przeżył” – mówi Valentina.
Polska od początku wojny jest jednym z głównych miejsc docelowych uchodźców z Ukrainy, a teraz przygotowuje się na to, że tej zimy może przyjechać więcej osób. „Reakcja polskich władz na wszystkich szczeblach, jak również społeczeństwa obywatelskiego, była niezwykła”, mówi Kevin Allen, Przedstawiciel UNHCR w Polsce. „UNHCR wraz z innymi organizacjami humanitarnymi wspiera tę pracę, koncentrując się na uchodźcach znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji”.
Ponieważ większość uchodźców w Polsce nie myśli o powrocie w najbliższej przyszłości, zastanawiają się, co przyniesie nowy rok. Dla wielu, w tym dla rodziny Kateryny, jest nadzieja na życie w lepszych warunkach niż po przyjeździe, dzięki możliwości pracy. Inni, jak 83-letnia Valentina, nadal będą potrzebować ochrony i pomocy humanitarnej, marząc o tym, że pewnego dnia uda im się wrócić.
Story: Rafał Kostrzyński
Photos: Anna Liminowicz
There is a small Christmas tree on the windowsill above Kateryna’s bed. A modest substitute for the home she, her husband and their three children left in Ukraine. „War, no war, children must have Christmas”, says Kateryna. She even made sure that there were some presents for the children under the miniature Christmas tree.
But the rest of the scene does not quite fit the classic description of a home.
Kateryna is sitting on a cot in a large hall where she lives with several dozen other refugees. Arsen sits on her lap and cries to get her attention. Valentin is lying on another cot and is reading a book. Arina is playing with other children in the hallway. Her husband is at work.
They all live in a building that used to be an office but has been turned into a shelter to accommodate the most vulnerable refugees. Run by the Municipal Social Welfare Center in Krakow, it provides guests with very basic facilities: 410 beds, bedding, clothing, food and hot water. It is clean and warm, but in the open space full of cots and suitcases there is no room for any privacy, for peace and tranquility people who had to flee the war need so badly.
When Kateryna on 24 February first heard in the news about the war, she decided to wait it out. Even more than the war, she was afraid of leaving with her three children to a country she knew nothing about. „At that time, I thought that I was tough, and I could handle it,” she said. „But when I heard the whistling noise of incoming missiles above me, I realized how wrong I was.”
It was early March in the city of Kryvyi Rih. Kateryna was on a walk with the children at the time. When she saw the explosions, leaving Ukraine suddenly became the only option.
„We left – me, my husband and all three of our children (two-year-old Arsen, seven-year-old Arina and 11-year-old Valentin) on the same day. We took only one suitcase with us.”
By law, men in conscription age are not allowed to leave the territory of Ukraine. There are exceptions from the rule: Kateryna’s husband was allowed to leave as a father of three.
A report published in December by UNHCR and REACH shows that most of the refugees in Poland have spent more than half a year in Poland this Christmas, as most arrived in March and April. The majority is from the south and east of Ukraine, many from heavily war-affected areas. Arrivals continue at the end of 2022.
Kateryna’s family arrived in March, but she says that by now they are better off than many other refugees, who often lack money to afford the most basic things. 69 percent of the refugees surveyed cited cash as the most urgent need, and for 40 percent the most urgent need was food. Kateryna’s family has other priorities, though. Her husband has found a job and this has brought a change, she explains:
„We can afford food and clothes, so we don’t even use humanitarian aid, because we believe that it will be more useful to others”, says Kateryna. Now, the family’s priority is to leave the accommodation center, but this proves to be complicated with a small salary: „We need an apartment because the conditions here are not suitable for a family with small children. But so far we have not been able to rent anything.”
Unlike Kateryna’s family, Valentina could not survive without humanitarian aid. Valentina is 83 years old and spends Christmas this year in the same shelter. She arrived in Poland on March 29. She lived in Kramatorsk, a city in the Donetsk region, which was heavily shelled from the first days of the war. She escaped with her 48-year-old daughter Oksana and 12-year-old granddaughter Zhanna. „A few days after we left, a rocket fell at the Kramatorsk train station, killing 60 people,” said Valentina. „I was very afraid that my loved ones might be among the victims.”
Due to their particularly difficult situation, Valentina’s family was among the nearly 300,000 refugees in Poland who received cash assistance from UNHCR, the UN Refugee Agency, in the first phase of the refugee crisis when many refugees did not yet have access to state support. Later on, she could also count on financial support from the Polish government. Due to her age, Valentina cannot work, nor can she look after her granddaughter, so this responsibility falls to Oksana. If not for the shelter and the help available there, life for the whole family would become unbearable.
„I am very grateful for what I get from Poles, humanitarian organizations and volunteers,” says Valentina. „I have everything I need. I’m warm, I have where to sleep, something to eat. Everyone around is nice and helpful.”
Valentina’s first Christmas in exile is filled with hope and anxiety. Hope – because she believes that one day Kramatorsk will be peaceful again and she will be able to return home. And anxiety – because she worries about her loved ones. „I pray that my grandson, who stayed there, survives,” says Valentina.
Poland has since the onset of the war been one of the main destinations of refugees from Ukraine, and is now bracing for the possibility of more people fleeing this winter. “The response by the Polish authorities at all levels, as well as civil society, has been remarkable”, says Kevin Allen, UNHCR Representative in Poland. “UNHCR, together with other humanitarian organisations, is supporting this work, focusing on the most vulnerable refugees.”
With the majority of refugees in Poland not considering return in the near future, they wonder what the new year will bring. For many, including Kateryna’s family, there is the hope of living in better conditions than after arrival, thanks to the possibility to work. Others, such as 83-year-old Valentina, will continue to require protection and humanitarian aid, while dreaming of their return, one day.