Ma już prawie 70 lat, ale przez ostatnie trzy dekady była bezpaństwowa. Teraz ma dowód osobisty i nowe prawa, z których zamierza korzystać
Tatiana Fiłatowa promienieje ze szczęścia, opuszczając jeden z warszawskich lokali wyborczych. Właśnie oddała swój głos. Po raz pierwszy w życiu, a przecież ma już 69 lat, mogła zdecydować kogo poprze w I turze wyborów prezydenckich.
„Przez tyle lat starałam się o dokumenty”, mówi. Tatiana, która przyjechała do Polski jeszcze na radzieckim paszporcie, przez prawie 30 lat była bezpaństwowa. Dopiero niedawno otrzymała polskie obywatelstwo.
UNHCR prowadzi kampanię na rzecz likwidacji zjawiska bezpaństwowości. Dziś na świecie około 10 milionów ludzi nie ma obywatelstwa żadnego państwa. Polska jest jednym z trzech krajów Unii Europejskiej, które nie ratyfikowały jeszcze żadnej z dwóch konwencji o redukcji bezpaństwowości (z 1954 i 1961).
„Cieszę się, że Tatiana nie jest już bezpaństwowa i że dostała polskie obywatelstwo”, mówi Przedstawicielka UNHCR w Polsce Christine Goyer. „W Polsce jest jednak znacznie więcej osób bezpaństwowych, które z powodu braku rozwiązań żyją w próżni prawnej i nie mogą skorzystać z podstawowych praw. Dlatego zachęcamy Polskę do podpisania obu konwencji dotyczących bezpaństwowości. Dzięki temu osoby bezpaństwowe będzie można lepiej identyfikować i chronić”.
Tatiana mieszka dziś w schronisku dla osób bezdomnych i utrzymuje się z niewielkiego zasiłku. Jej historia to znakomity przykład kogoś, kto z powodu braku obywatelstwa znika w czeluści prawnej i traci dostęp do rzeczy, które dla osoby z obywatelstwem są tak oczywiste, że nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że mogłaby ich nie mieć.
Ta długa historia ma swój początek jeszcze w czasach ZSRR.
Tatiana urodziła się w 1951 roku w Czelabińsku, niedaleko Uralu. Jej ojciec, chemik spod Moskwy, został tam zesłany przez Stalina do obozu pracy. Matka była miejscowa. Dopiero po śmierci Stalina w 1953 roku rodzina mogła podróżować. Dzięki tym podróżom Tatiana ma do dziś najprzyjemniejsze wspomnienia z dzieciństwa.
W Leningradzie poszła na studia medyczne. Poślubiła Czeczena i przeniosła się z nim do Kazachstanu, gdzie żyła jego rodzina – też zresztą wygnana przez Stalina. Potem oboje zamieszkali w czeczeńskim mieście Urus Martan i mieli dwóch synów.
Tatiana mówi, że w Czeczenii oczekuje się od kobiety, że będzie przebywać cały czas w domu. Woli nie opowiadać o tym, jak w 1991 roku, gdy rozpadał się Związek Radziecki, wyjechała z Czeczenii do Polski. Zostawiła swoich synów i męża. Nie jest pewna, co się z nim stało, gdy Czeczenię ogarnęła wojna.
Radziecki paszport, na którym wjechała do Polski, stracił ważność. Chciała wyrobić sobie nowy, ale okazało się to niemożliwe. Została bez państwa. Pracowała, choć nieoficjalnie, i nigdy nie spała na ulicy. „Nigdy nie byłam ani bezdomna, ani bezrobotna. Miałam nawet opiekę medyczną. Tylko brak dokumentów był dla mnie problemem”, mówi Tatiana.
W Polsce od razu poczuła się jak u siebie. „Gdy tylko przyjechałam do Warszawy, wydawało mi się, że dobrze znam to miasto”, wspomina. Przeszła na katolicyzm i dostała wsparcie od organizacji kościelnych. Na życie zarabiała jako tłumaczka, pomagając innym, którzy przyjechali do Polski z krajów byłego ZSRR.
Dziś Tatiana mieszka w schronisku prowadzonym przez organizację „Chleb Życia” siostry Małgorzaty Chmielewskiej. Razem z nią żyje tam około setki osób o różnym stopniu niepełnosprawności lub zagrożonych wykluczeniem społecznym. Pomaga w sprzątaniu i gotowaniu. „Jest bardzo ciężko. Trudno to wyrazić słowami. Nie mam tam żadnej prywatności”, mówi.
Nastrój poprawia jej jednak nowiutki dowód osobisty i świadomość, że zaraz odbierze paszport. Już skorzystała z prawa do głosowania w pierwszej turze wyborów prezydenckich 28 czerwca. Było to nie tylko jej pierwsze głosowanie w Polsce. To było jej pierwsze głosowanie w życiu. „W ZSRR nie było na kogo głosować”, mówi i deklaruje, że na drugą turę też się wybierze.
Tatiana ma prawie 70 lat i zdaje sobie sprawę, że bezpaństwowość odebrała jej bezpowrotnie wiele możliwości – podjęcia legalnej pracy czy gromadzenia oszczędności na koncie. Ale i tak ma plany. Mimo swojego wieku chciałaby znaleźć pracę, podróżować, a może nawet zamieszkać pod własnym dachem.
„Jeśli Bóg zechce, to da”, mówi. „Wszechświat jest mądry. Wie czego ludzie chcą i wie, co będzie dla nich dobre i pożyteczne dla innych”.